kiedy kręciła się po rynku, jakiś pan w zgrabnem futerku — podobno pisarz z sąsiedniego dworu — wskazując ją drugiemu, powiedział:
— Ot, szelma przystojna!
A drugi, starszy, podobno ekonom, głową kiwnął:
— A niczego sobie fryga!
Krótka ta rozmowa, którą usłyszała, sprawiła jej wielką przyjemność.
W dodatku za dwanaście groszy, które jej od kupienia krup i soli zostały, kupiła sobie ze straganu karmelków, które teraz, na ławie jak kotka zwinięta, jak wiewiórka w zębach chrustała.
Usłyszawszy więc słowa męża, uprzejmością i czułością wybuchnęła:
— Ja dla ciebie, Pawełku, wszyściutko na świecie zrobić gotowa!
— Nu, kiedy już ty taka dobra, to bądź łaskawa, naucz mnie czytać.
Osłupiała zrazu ze zdziwienia, ale potem uczuła się bardzo dumną. Co to znaczy z dobrej familji pochodzić! Gdyby ze złej pochodziła, czytaćby nie umiała. Dobrze! Czemuż nie? Wyuczy Pawła czytać. Oj-oj! wielkie rzeczy! W domach swoich dawnych państwa ona takie guwernantki widywała, co w głowie mniej rozumu miały, niż ona w małym palcu, a jednak uczyły. Tylko że do tego elementarza trzeba.
O elementarz Paweł jednego znajomego sobie człowieka poprosić miał, a teraz z rozczerwienioną twarzą nalegał na nią, aby mu tymczasem na książce do nabożeństwa litery pokazała.
Pokaż, Franka! bój się Boga, choć na książce tymczasem pokaż. Jaż tak długo tego szczęścia żądał!
Znowu zdziwiła się niezmiernie. Cóż to za takie szczęście: umieć czytać?
Ale Paweł tłumaczyć jej zaczął, że niczego ludziom nie zazdrości, tylko tego, jeżeli który umie na książce w kościele Pana Boga pochwalić, a w chacie, kiedy jest czas, różne ciekawe historje poczytać. Po świecie nigdy tułać się nie lubił, to też i nic prawie nie wie, co dzieje się tam za górami, za lasami, a wiedzieć chciałby. W książkach to wszystko napisane stoi, wie o tem, bo, gdy z nieboszczykiem ojcem jeszcze po dworach przebywał, dużo książek widział i ludzi, na nich czytających, słyszał. Ekonom tam czasem żonce swojej na głos czytywał i ochmistrzyni, kiedy w dobrym humorze była, w niedzielę, czy święto jakie,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cham.djvu/066
Ta strona została uwierzytelniona.