Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.

kiemi wspomnieniami, że gdy je opowiada, przenoszę się myślą w świat uczuć wielkich, czynów mężnych, mąk ponoszonych za budowanie drabin ku gwiazdom i — tracę swoją nostalgię. Starą matkę mam także, której choroba ciężka do połowy ubezwładniła nogi. Więc gdy tam jestem, oprowadzam ją po domu zwolna, zwolna, w każdym jego zakątku spotykając i jej wskazując pamiątki mojego dzieciństwa szczęśliwego i jej niezmiernej dobroci. W tych przechadzkach także opuszcza mnie moja nostalgia.
— Ja tracę swoją, słuchając pani...
Mógłby dodać: »I rękę pani pieszcząc«, bo z pieszczotą nieśmiałą dłoń po niej przesuwał. Ona też, czując przenikające ją wzruszenie nowe, obce temu, o czem mówiła, niespodziewane, utkwiła wzrok w rdzawą plamę, która na płatku Porcelanki wciąż rozszerzała się, rozszerzała i wyegzaltowana, drugą rękę swą do czoła przyciskając, prędko mówiła:
— Czegoż nie dotykałam, o co nie zaczepiałam rąk i myśli, aby jej się pozbyć, tej nostalgii za niedoścignionem! W rodzinnym domu jeszcze, prawie dziecko, olśnił mnie ideał wiedzy. Zerwałam się ku niemu i już pogonić miałam za nim w dalekie kraje, gdy spostrzegłam, że rodziców czynię przez to zupełnie nieszczęśliwymi i — pozostałam...
— Złote serce! — szepnął i oparł ramię