właściwości liścia, z jesienią nabierającego barwy jak krew czerwonej. Teraz jeszcze te liście, bardzo misterne, po prostu w koronkowy sposób wyciskane, są niewidzialne na tle ogólnie zielonem; tylko kwiat bujny, szeroko rozwarty, z pięciu płatkami blednącymi ku środkowi, goreje jak płomyk pośród żałobnych, suchych, ubogich jałowców. Nie jest jeden; owszem, płomyki takie rozrzucone są po jałowcach w stronach różnych, ale zrzadka! Niczego wykwintnego niema na świecie wiele. Geranie krwiste są tak nieliczne, jak Weroniki Spikaty; to też, ile tylko jest tu Weronik, wszystkie pochylają swoje liliowe kłosy ku purpurowym Geraniom z utęsknieniem takiem, z jakiem istoty wszelkie pochylają się ku istotom równym sobie. One z pod róż dzikich, oni z za jałowców, patrzą na siebie jak wybrańcy natury, rozłączeni dlatego właśnie, że są wybrańcami, skąpo rozrzuconymi po ziemi, zaludnionej gminem. Daremnie tęsknią; nie połączą się nigdy, i jedna tylko jest dla nich nadzieja: jeżeli komu z ludzi przyjdzie do głowy ułożyć bukiet z kwiatów leśnych, zerwie najpewniej Weroniki i Geranie, które podówczas umrą wprawdzie, ale w jednym dzbanku.
Cicho i skwarno. Pod błękitem płyną obłoczki kędzierzawe stadkami, pojedyńczo, lecz nie gaszą żaru słonecznego, w którym liście przybierają postawy obwisłe, kwiaty wydają się
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.