siadały błękit daleko czystszy, daleko więcej przypominający — niebo. Dowiedziawszy się tedy o zaszczycie, którego Myozotisy dostąpić miały, Weroniki łąkowe dość kwaśno zrazu zaproszenie przyjęły i, wymawiając się słabością zdrowia, przez tegoroczne chłody sprowadzoną, udziału swego w zabawie weselnej odmówiły. Lecz Wietrzyki filuty tak zaczęły wychwalać cudny szafir ich oczu, tak je (pod sekretem) nad oczy Myozotisowe wynosić, że zazdrośnice zmiękły i ostatecznie przyrzekły, że nietylko na weselu będą, ale nawet kobierzec ślubny pięknym arabeskiem, z szafirowych oczu ich ułożonym, przyozdobią.
Bo miał być i kobierzec ślubny, nawet wspaniały. W momencie umówionym, do stóp państwu młodym zaściele go Bluszczyk ziemny, pospolicie Kurdybankiem zwany, a na puszystą zieloność jego wijących się po zieleni gałązek Powoje rzucą pęki kielichów białych i Groszki, jakoteż wyczki rozmaite, rozwiną szlaki różnobarwne, krętymi wąsikami urozmaicone. Nad tym zaś kobiercem, inni służebnicy, przez Wietrzyki zamówieni, wznieść mają ornamenty rozmaite, jak oto: Drżączka, nosząca także drugie, oryginalnie brzmiące imię Brizy, wstrząsać będzie mnóstwem uczepionych do wierzchołka breloczków ślicznie wyrzeźbionych; Biedrzeniec i Marchew dzika (Pimpinella i Carotta), rozwiną
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.