Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/027

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy Anastazja przestała mówić, przeszedł zwolna pokój, zbliżył się do zastawionego stołu, i zapytał całkiem spokojnym głosem:
— Czy chcesz abym ci nalał herbaty?
— A zdaje mi się! — zawołała ciągle wzburzona kobieta; czy może już nawet i szklanki herbaty żałujesz dla mnie? Masz słuszność! wszak żyję z twojej pracy, i nic ci nie wniosłam w dom oprócz choroby! Ale nie lękaj się! nie długo już będę korzystać z twojej wspaniałomyślności; ustąpię miejsca drugiej, która będzie miała zdrowe ręce do nalewania herbaty i tobie i sobie.
August i tym razem nic nie odpowiedział, ale wargi jego silniej niż wprzód zadrżały i zbladły. Ze spokojem jednak i cierpliwością niezmąconą przystawił do fotelu Marji niewielki stoliczek, i umieścił na nim nalaną szklankę herbaty. Chora popatrzyła na nią.
— Cóż to? zawołała, nalałeś mi czystej wody! wiesz że nie lubię lekkiej herbaty — ale odgadłam że mi jej żałujesz!
August wziął szklankę, i dolał herbatniego odwaru.
— A teraz dajesz mi czarną jak atrament! rzekła kobieta, usuwając podawaną sobie szklankę; chcesz mię w suchoty wpędzić! zapewne, od suchot prędzej umiera się niż od paraliżu!
Tym razem ciemne oczy Augusta cisnęły iskrami. Nic jednak nie powiedział, tylko zawołał służącej.
— Nalej dla pani herbaty — i zaczął milcząc przechadzać się po pokoju.