Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

się ku otwartemu oknu przeciwległej kamienicy, które nisko nad ziemią samo jedno błyszczało jeszcze między rzędami ciemnych okien?
August powstał z siedzenia, — odstąpił nieco, i sam niewidzialny wpatrywał się w stojącą u okna kobietę.
Upłynął kwadrans, młoda panna podniosła głowę, wyprostowała się i zamknęła okno. Swiatło jednak nie gasło i na tle słabo oświetlonych szyb rysowała się biała firanka i doniczki z różami.
Północ nadchodziła; chłodny powiew zawiał do pokoju Augusta. Zamknął też okno, usiadł przed biurkiem, i rozłożywszy przed sobą papiery pilnie pracować zaczął.
Ktoby wtedy był na ulicy, widziałby dwa naprzeciw siebie umieszczone okna — jedno na pierwszem piętrze, drugie na dole, same jedne oświetlone pomiędzy ciemnemi oknami sąsiednich domów. Za jednem i za drugiem z tych okien mrugało niepewne lamp światło, zdając się wieść z sobą tajemniczą rozmowę.
W godzinę po północy okno u góry zagasło pierwsze.
Okno Augusta płonęło wtedy jeszcze, gdy świt dnia majowego rzucił na dachy domostw miejskich potoki białego światła.