Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

pomniała o tem, że najpierwszą cnotą kobiety powinna by skromność. Nieprawdaż, Feluniu?
Rokowicz skinął głową.
— Naturalnie — wyrzekł — żeby panna Wanda była moją córką... tedy...
Niewiadomo co dalej chciał powiedzieć, bo pani Olimpja przerwała mu znowu. Ponieważ jąkał się i mówił bardzo powoli, niecierpliwe audytorjum najczęściej przerywało mu mowę.
Pani Olimpja podniosła dumnie głowę i rzekła:
— Moje panie! sądzę że panna Wanda mimo całej niekonsekwencji swego postępowania, nie zdolna jest uczynić nic, coby jej rzeczywistą przynosiło ujmę. Przecież jest panną dobrego urodzenia, i należy do wyższego towarzystwa; a nie pojmuję jak osoba naszej sfery może dopuścić się czegoś, coby nie było zgodnem z jej położeniem w świecie.
— Moja Olimpko, odpowiedziała pani Teresa, nie każda kobieta posiada taką szlachetną jak ty dumę, która służy w życiu za puklerz od wszelkiego złego. Są nieszczęśliwe, które jakkolwiek wysoko stoją, zapominają o skromności, która jest najwyższą ozdobą kobiety!
— I o przykazaniach bożych! wtrąciła z nowem westchnieniem pani Apolonja.
— I o obmowach ludzkich! dodała bardzo serjo różowo ubrana Stasia, która dotąd słuchała w milczeniu całej rozmowy, główkę oparłszy na dłoni.