dzenia tego dziecka, stanu i nazwiska jej rodziców. Zeznania te mogą wielce wpłynąć na przyszłość dziewczynki; chciej pani zatem udając się dla ich przyjęcia na ulicę N. do domu N. przywieźć z sobą jakiego wiarogodnego świadka, któryby wyznanie moje przeniósł na papier, i świadectwem swem mógł stwierdzić prawdę przed światem.“
— Podpisu niema, rzekła pani Starowolska, ale charakter pisma jest ten sam, jaki był na owej kartce znalezionej wraz z Anielką.
— Pani więc życzysz sobie zapewne abym ja był tym świadkiem którego wzywa mająca czynić zeznania kobieta. Bardzo chętnie służyć pani będę.
— Po tysiąc razy dziękuje ci szanowny panie, zawołała stara kobieta wyciągając rękę do gościa swego; tegom się spodziewała po tobie! Czyjeż ucho godniejsze jest posłyszeć ważną tajemnicę, i czyjeż nazwisko wiarogodniej stwierdzi przed światem treść tej tajemnicy jeśli nie samego pana Gaczyckiego.
— Pochlebiasz mi pani w wielkiej na mnie łaskawości swojej, wymówił pan Edward z ukłonem.
— Stara jestem i niezdolna mówić nieprawdy, odpowiedziała z powagą pani Starowolska — ale wierz mi pan, że nauczyłam się szczerze cię szanować od owej pamiętnej dla mnie historji z tą umierającą z głodu rodziną, którą pan podźwignąłeś z nędzy i upodlenia...
Po bladych policzkach pana Edwarda przemknął rumieniec lekki.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/098
Ta strona została uwierzytelniona.