Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pamiętaj dziecię moje, że najwyższem, wszystkie inne zamykającem w sobie przykazaniem bożem jest: kochaj bliźniego twego i nie czyń mu krzywdy żadnej na sercu, ni na majątku, ni na sławie...
Chciała coś mówić jeszcze, ale w przezroczystem powietrzu cichego wieczoru zabrzmiały z ulic odległych przeciągłe i donośne głosy dzwonów kościelnych, wzywających na nabożeństwo wieczorne.
Stara kobieta i dziecię wsłuchały się w ten odgłos poważnej a podniebnej pełen melodji.
— Dziecko moje, znowu po chwili wyrzekła pierwsza, tam po kościołach, do których dzwony te zwołują ludzi, modli się wiele serc obłudnych, fałszem i pokrzywdzeniem bliźniego splamionych. Pamiętaj o tem, pamiętaj na całe życie, aby gdy modlić się będziesz, serce twe było nie tylko dla Boga, ale i dla ludzi miłości pełne, i że ten kto się modli, cnoty szczerości, cnoty miłosierdzia i cnoty przebaczenia nie znając, ubliża Temu dla którego cześć wygłasza ustami i ze świętej wiary czyni sobie płaszcz ku pokryciu swej złości.
Rzekłszy to, zamyśliła się głęboko pani Starowolska — i w zadumę cichą wpadła jasnowłosa u jej kolan dziewczynka.