Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

Obok niej na dwóch fotelach i bardzo blisko siebie siedzieli oboje państwo Rokowiczowie, trzymając się za ręce; z drugiej strony pan Gaczycki, milczący jak zwykle i zimny, obojętnie przesuwał albumy. Naprzeciw, pan Spirydjon, niedbale rozparty w fotelu, żartobliwą prowadził rozmowę z gospodynią domu — przyczem z roztargnieniem rozglądał się po salonie, i niekiedy poziewał nieznacznie, jak człowiek który się nudzi i nietylko przed innymi, ale i przed sobą przyznać się do tego nie chce.
Dalej, na kozetce siedziała Stasia w białej sukni pełnej różowych kokard i z różą we włosach; a obok niej pan Paweł suchy, blady i milczący jak zazwyczaj. Parę młodych panienek stało przy kozetce i wesołą pogadankę wiodło z ożywioną i dowcipną panią Rumiańską.
Dama w amarantowej sukni rozsiadła się na fotelu niedaleko jednego z okien, mając przed sobą panią Apolonję z dwoma krzyżami, a za sobą dwie córki swe, których nie puszczała od siebie ni na krok, aby w ciągłej pieczy mieć ich dziewicze uszy i oczy. Przy drugiem oknie jakiś niemłody jegomość w okularach, znać obywatel tylko co ze wsi przybyły, rozpowiadał o urodzajach innej niemłodej damie, ubranej w zieloną suknię i ścigającej okiem siostrzenicę, dość ładną panienkę, chodzącą po salonie z eleganckim i ugrzecznionym jakimś młodzieńcem.
Jeszcze inna niemłoda dama w fijoletowej sukni siedziała w pobliżu amarantowej damy, i wtrącała się niekiedy do rozmowy jej z panią Apolonją, spoglądając czę-