blaszkami, ozdobiony wieńcem z róż i lilij, święconemi palmami, kolorowemi paciorkami i pęczkami piór pawich; pod nim stał stolik, zasłany białą serwetą spuszczającą się aż do ziemi, na stoliku zaś mieściły się różnej wielkości krucyfiksy, książki do nabożeństwa w różnych oprawach, figurki i statuetki świętych, stoczki kolorowe, lichtarze srebrne z woskowemi świecami, zwiędłe bukiety kwiatów w kolorowych kubkach i t. d. Wszystko to razem stanowiło pewien rodzaj ołtarza, który dziwnie odbijał od panującego dokoła zaniedbania.
Z drugiej tej stancji wychodziło się już do kuchenki, w której płyta przeznaczona do sporządzania potraw wyglądała tak jak gdyby na niej nigdy nic nie sporządzano, a naczynia kuchenne nieschludne i porozrzucane, miały minę zupełnej nieużyteczności.
Wszystkie okna mieszkania tego wychodziły na ciasne i obstawione budynkami podwórko, wiecznie ciemne i niewypowiedzianie posępne. Wilgoć i pleśń rozpościerały się wszędzie; powietrze było zatęchłe i pełne niezdrowych wyziewów, jak zwykle w mieszkaniach, gdzie się wiele osób mieści, a wzorowa nie panuje czystość.
Ku temu to domostwu dążyła pewnego dnia letniego, wyszedłszy z kościoła p. Apolonja Kuderska. Już była na zakręcie ulicy, na której się ono znajdowało, gdy z bramy innego ubogiego domku wyszła stara żebraczka o kiju, i wyciągnęła do niej rękę z jękliwą prośbą o jałmużnę.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.