Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.

w niej mowa o serze; ale starszy marszczył czoło, nadymał usta, czochrał ręką włosy, nakoniec gwizdać zaczął.
— Olesiu! ty nie słuchasz tej ładnej bajeczki? rzekła Michasia podnosząc na brata poważne oczy.
— Co mi tam bajeczka! zawołał Oleś tupiąc nogą i pięścią uderzając o okno. Ja głodny jak pies, a ty mi tam bajeczki czytasz, i chcesz żebym słuchał! wolę już iść na ulicę i bawić się z tymi chłopcami co po ulicach się włóczą! to weselej! A jak będzie jaki pan przechodził, to go o kilka groszy poproszę, i bułkę sobie kupię!
To mówiąc zerwał się rezolutnie, i miał się ku wyjściu.
Michasia zalała się rumieńcem; przestrach odmalował się na jej twarzy.
— Olesiu! zawołała, to ty chcesz zostać ulicznikiem i żebrakiem! Wstydź się!
— Co mi tam! ofuknął chłopak; albo to ja nie taki chłopiec bez rodziców jak ulicznicy, albo nie taki głodny jak żebrak? Ojca nigdy niema w domu, i mamy nigdy niema w domu! A mama kiedy i przyjdzie to tylko za ucho pokręci albo szturchnie, i sama zajada w swoim pokoju różne dobre rzeczy, a nam nic nie daje, i znowu sobie idzie od nas! Co mi tam! będę ulicznikiem, i będę żebrakiem!
Michasi znowu łzy popłynęły po twarzy. Chwyciła brata za rękę i chciała mu coś powiedzieć, ale w tej sa-