Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

i poproszę ją dla Andzi o lekarstwo, a dla was o jedzenie! Czy dobrze?
— Dobrze, dobrze! Michasiu, zawołali chłopcy.
— Ale trzeba abyście byli bardzo grzeczni gdy mnie nie będzie. Ty Olesiu, jako starszy, powinieneś pilnować resztę dzieci, żeby sobie co złego nie zrobiły. Widzisz, ja jestem najstarszą z was, i dla tego was wszystkich doglądam.
— Dobrze Michasiu, odpowiedział Oleś, który nagle spoważniał; tylko nam jeść przynieś!
Michasia poszła do drugiego pokoju, i po chwili wyszła ztamtąd w zniszczonem ciemnem okryciu, i zmiętym słomianym kapelusiku.
Pocałowawszy Andzię w czoło, pogłaskawszy najmłodsze dziecko, i raz jeszcze poleciwszy Olesiowi aby był grzeczny i resztę dzieci doglądał, szybko wybiegła na ulicę.