— Dokąd idziecie moje dzieci? spytała z zajęciem patrząc na ubogą odzież, i bladą twarzyczkę dziewczynki.
— Do apteki, po lekarstwo dla chorej siostrzyczki, odpowiedziało z nieśmiałością dziecko.
— Cóż jest waszej siostrzyczce? ponowiła pytanie Stasia z litością w głosie.
— Nie wiem, pani.
Stasia pomyślała: biedne jakieś dzieci; rodzice ich pewno w nędzy! i głośno spytała:
— Czy doktor odwiedza waszą chorą siostrę?
— Nie pani, odparła ośmielając się dziewczynka, mama mówi że na doktora pieniędzy niema.
— Bo papo je przepija wszystkie, dodał swawolny chłopak.
— Cicho, Olesiu, nie mów tego; napominała go siostra półgłosem.
— Jakże się nazywają wasi rodzice? spytała raz jeszcze Stasia, której litość i zajęcie wzrastały.
— Kuderscy, odpowiedziały dzieci jednogłośnie.
Stasia stanęła jakby piorunem rażona.
— Kuderscy! szepnęła do siebie; mój Boże, ależ oni wcale biedni nie są! Jak można tak zaniedbywać własne dzieci!
Poszła dalej ze smutkiem i oburzeniem na twarzy; dzieci szły obok przypatrując się jej ciekawie.
— Więc po jakież lekarstwo idziecie do apteki, skoro doktor nie widział waszej chorej siostry? spytała znowu Stasia po chwili.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.