Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, odparła Michasia, ojciec bardzo mało zarabia od czasu jak... i traci za domem; a mama odbiera mu resztę pieniędzy i rozdaje ubogim, albo kupuje sobie różne rzeczy, które zjada sama a chowa przed nami... Nam Zośka gotuje krupnik i zacierki, a kiedy nie przyjdzie cały dzień z miasta, to i cały dzień nic nie jemy... Mama o tem nie wie, bo wraca późno do domu od znajomych; a kiedy się nazajutrz skarżymy przed nią na Zośkę, łaje nas, albo ją, ale to nic nie pomaga, bo Zośka mamy nie słucha, i jak tylko mama wychodzi na miasto jednemi drzwiami, ona ucieka drugiemi.
— To okropne! zawołała Stasia; a pan Paweł zerwał się i zaczął wzburzony chodzić po pokoju.
— I tak po całych dniach sami jesteście? dopytywała się dalej pani Rumiańska, i nie uczycie się niczego? i nikt was nie dogląda?
— Tak, pani, tak, zawołała Michasia, której rozżalenie wzrastało przy opowiadaniu swej biedy; zawsze jesteśmy sami i głodni i opuszczeni i niczego się nie uczymy! Mnie ojciec nauczył czytać parę lat temu, a ja uczę tego samego starszego brata; ale on nie chce się uczyć, bo mówi, że głód mu ciągle dokucza!
— Nieszczęśliwe dzieci! zawołali jednogłośnie państwo Rumiańscy.
— O, nieszczęśliwe, nieszczęśliwe z nas dzieci! załkała Michasia kryjąc twarz w obu dłoniach. Mnie o siebie nie idzie — jak podrosnę pójdę gdzie w służbę, ale serce mi pęka gdy patrzę na biedne moje rodzeństwo! Ach pa-