Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

z cieniów, i z zachwytem a w zadumie zdawały się słuchać także pieśni młodej matki.
Umilkła pieśń, a po chwili w progu sypialni stanęła Stasia z koszykiem od roboty w ręku, z którego wyglądała różowa jedwabna materja.
— Usnął nasz Władyś, rzekła siadając obok męża, teraz już zupełnie należę do ciebie aż do końca wieczoru. Czytaj mi, a ja będę szyła swoją sukienkę.
Rozłożyła materję na kolanach, i nawlekała igłę różowym jedwabiem.
Pan Paweł otworzył książkę, i głośno czytał.
Czytał, a twarz jego coraz bardziej się ożywiała wyrazem pojęcia i uczucia. Stasia szyła pilnie, a na czole jej osiadło także zamyślenie skupionej uwagi.
Nagle przestała szyć i słuchać, podparła twarz ręką, zamyśliła się bardzo, i w oczach jej zakręciła się łza. Zdawałoby się że łzę tę w jej oku przeczuł pan Paweł, lubo czytał z wielkiem zajęciem; oderwał wzrok od książki, i spojrzał na nią.
— Stasiu! co tobie? o czem tak zamyśliłaś się? zawołał.
— O tych biednych dzieciach Kuderskiej! odrzekła powoli Stasia.
Mąż spojrzał na nią z uwielbieniem.
— Nie martw się niemi, odpowiedział; jestem pewny że z pomocą pana Gaczyckiego urządzimy wszystko na ich korzyść. Ale powiedz mi, dodał po chwili, czyliż myśląc tak bardzo o dzieciach tych, i troszcząc się o nie,