dach ojcowski, imię, majątek, a co najważniejsze serce i opiekę ojca.
Westchnęła pani Starowolska.
— A, smutno mi będzie bez tej dzieciny, do której szczerze się przywiązałam; niemniej jednak nigdybym nie czyniła żadnej przeszkody, gdyby...
Nie skończyła, i ze zwątpieniem pokiwała głową.
— Ale zdaje mi się że to być nie może, dodała; tacy ludzie jak on nie szukają ale unikają ciężarów, któreby przeszkodziły im czynić z życia ciągłą zabawę.
— Tacy ludzie, łaskawa pani powtórzył Gaczycki, gdy dochodzą do pewnego wieku, bywają znudzeni i przesyceni zabawą, i zaczynają szukać sobie zdrowszego, jędrniejszego celu egzystencji. W takiej właśnie fazie życia jest on.
— Być może! być może! odparła pani Starowolska; bywają ludzie w których sercach leżą niezmierne skarby dobroci i uczciwości, uśpione i przysypane grubą warstwą niezdrowych naleciałości życia. Ale przychodzi pora w których okoliczności lub szczęśliwe natchnienia zmiatają ten pył naleciały w ich wnętrze, a to co leży pod spodem odzywa się, ożyje, i popycha ich do myśli i czynów, które lekceważyli wprzódy. Daj Boże aby tak było w wypadku o którym mówimy. Moją Anielkę oczekiwałaby w takim razie świetna, a przynajmniej choć nie sieroca przyszłość.
Umilkli i zamyślili się oboje. Pan Edward pierwszy przerwał po kilku chwilach milczenie:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.