Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

— Alboż ja mogę jeszcze być piękną!..
— Co też pani ma za dziwne myśli! zawołała Tekla, komuż być piękną jeśli nie pani! Z takiemi włosami, z takiemi oczami! miły Boże! niechno pani tylko wyzdrowieje zupełnie, a pewno zakasuje pani wszystkie najmłodsze panny w X.!
I znowu chytre usta i złośliwy uśmiech zniknęły w tłustych policzkach Tekli.
Anastazja rozchmurzyła czoło, i wyciągając z pudełka barwistą szkocką wstążkę podała ją słudze.
— Weź to sobie Teklo, rzekła, może ci się na co przyda! Szare oczki Tekli błysnęły radością, chwyciła wstążkę, i ucałowała obie ręce swej pani.
— A teraz, rzekła Anastazja, zatocz mój fotel do bawialnego pokoju.
Po chwili fotel na kółkach z siedzącą na nim Anastazją, popychany ręką sługi wytaczał się z nawpółciemnej sypialni, i żywe światło dnia letniego przez szerokie odkryte okna bawialnego pokoju rzuciło się na jej dziwaczną postać. Dziwaczną była ona w istocie, dziwaczniejszą i wstrętniejszą niż zwykle. Żółta i pomarszczona twarz nieszczęśliwej nawpół znikała pod czarnemi lokami, ukazując tylko wązkie blade usta, zapadłe a żółtemi powiekami osłonione oczy, i kilka głębokich zmarszczek nad czarnemi, energicznie zarysowanemi brwiami. Na głowie warkocze piętrzyły się wysoko, a u ich szczytu pąsowa kokarda niezgrabnie przypięta drżącą ręką, wiewała i okręcała się wkoło sterczącej złotej szpilki; grzebień szyl-