— Jaką panię? spytała żona Augusta.
— A tę dobrą panię co od kilku już dni pyta się o zdrowie pani, różaniec z krzyżem ma na ręku, a drugi krzyż na piersi. To jakaś bardzo zacna osoba. Widziałam jak pobożnie modli się zawsze w kościele, i ubogim daje jałmużnę. Nazywa się ku... ku... doprawdy zapomniałam, Kudrowska zdaje mi się, czy Kuderska...
— Ale dla czegoż ta pani tak się mną interesuje! przecież mię nie zna! rzekła Anastazja.
— A bo widzi pani, odpowiedziała Tekla, już ja od wielu osób słyszałam, że ta pani Kuderska tak jest dobra, że jak się tylko dowie o kim chorym, smutnym czy nieszczęśliwym, zaraz przybywa aby pocieszyć, rozerwać lub dopomódz. Mówiła mi nawet że odkąd się dowiedziała że pani ciągle jest cierpiącą i najczęściej samą, bardzo zapragnęła poznać panią, i u pani bywać. Prosiła mię dziś właśnie abym się pani spytała czy może odwiedzić panią jutro.
Anastazja zamyśliła się.
— Teklo, ozwała się po chwili, czy ta pani młoda jest i ładna?
— E, gdzietam, proszę pani! ma lat pewno więcej jak czterdzieści, a nos taki czerwony jak te węgle na kominku w tej chwili. Ale bardzo dobra i pobożna osoba! miałaby pani rozrywkę z jej towarzystwa, gdyby się pani z nią zaznajomiła.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.