Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.


XXI.


Wybiegł z mieszkania, i biegł przed siebie na traf, sam nie wiedząc dokąd; czuł potrzebę ruchu, powietrza, serce tłoczyło mu ciężar niezmierny. A kędy tylko się obrócił wszędzie przed wzrokiem wyobraźni zawisały mu dwie postacie, dwie twarze niby szyderstwem losu umieszczone obok siebie, aby szpetność jednej potworniej wyglądała przy piękności drugiej; aby wdzięk tej ostatniej jaśniał przed nim olśniewający jak słońce, ujrzany przez pryzmat porównania.
Dotąd August całą siłą woli starał się nierozumieć uczucia, które go pociągało do Wandy; oddalał od siebie i odpychał chwilę, w której jak przewidywał, spojrzeć mu w siebie samego przyjdzie. Czuł że w piersi jego burzyło się coś i wrzało nakształt wulkanicznej głębi przed wybuchem; ale nakazywał milczenie burzom swoim, bo niewyraźnie przeczuwał, że gdy im wodze puści choć na chwilę, będzie musiał wyrzec się nawet widoku istoty któ-