czerpać w ciszy domowego ogniska strzeżonego przez ukochaną kobietę.
Dla czegoż właśnie los splątał go z istotą, która zamiast spokoju i szczęścia, dała mu same burze naprzód, a potem napełniła mu dom chłodem grobowym, połączonym ze wstrętnym płomieniem buchającym chwilami z wypalonego ogniska jej zwiędłej piersi?
Spojrzał w przeszłość, i zmierzył okiem lata spędzone z Anastazją. Przypomniał sobie te straszne chwile w których serce jego rozrywane wstrętem do tej kobiety, i litością dla niej, traciło stopniowo ogień natchnień napełniający je wprzódy; jak odlatywały odeń dobre duchy co go uczyniły artystą; jak świat sztuki mglił się coraz bardziej i znikał mu z przed oczu; jak chłód i gorycz zalewały mu pierś, tak swobodnie oddychającą, tak ogniście kochającą świat cały, wtedy gdy jeszcze poczuwał się swobodnym w marzeniach swych, uczuciach i nadziejach młodzieńczych. Przypomniał sobie te chwile rozpaczne w których zamyślał że nazawsze tracił już najlepszą część samego siebie — i inne jeszcze gdy od mozolnej i niemiłej wracając pracy, znajdywał w domu albo grobowy chłód i milczenie, albo jęki choroby, albo co było najgorszem a najczęstszem, konwulsyjne rzucania się i burze istoty nieszczęśliwej, którą mu honor i uczciwość strzedz i szanować kazały.
Przyszły mu na pamięć długie bezsenne noce spędzone w pracy lub w rozmyślaniach smutnych, i dłuższe jeszcze
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/267
Ta strona została uwierzytelniona.