Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

która na gorzką myśl jaką jej podpowiada sumienie: upadłaś! mówi z szatańskim tryumfem, „nikt o tem nie wie“! „Ale czy nikt się nigdy nie dowie“? szepce jej do ucha trwoga, która jak żmija ślizga się po jej piersi i wstrząsa ją dreszczem.
„Nikt! nigdy“! mówi do siebie kobieta; jak pancerzem nieprzenikliwym odziałam się dumą szlachetną, z poczucia mego rodu i położenia płynącą, niedopuszczającą cienia nikczemności żadnej; jako broń odpierającą odemnie wszelkie podejrzenia, mam pełne dłonie kamieni, które w imię cnoty niewieściej ciskam na głowę każdej kobiety, nie pytając o winę jej lub niewinność, ale dla tego aby przez to ukazał się ludziom wstręt mój do występku, i pogarda do wszystkiego co nie jest tak szlachetne i wyniosłe jak moje własne poczucie! Cha, cha, cha!
Rozśmiała się prawie głośno, oczy jej strzeliły skośnemi błyskami, wkoło ust drobne fałdziki poruszały się chytro i szyderczo. Była w tej chwili prawie brzydką.
Tak stała długo zamyślona i nieruchoma. Potem podniosła głowę wysoko, brwi jej rozsunęły się, a na twarzy rozjaśnionej światłem, podobnem do światła żółtych błyskawic wydobywających się z łona chmur ciemnych, wyraźnie odbiła się myśl:
— Głupi ludzie! jak łatwo ich zwieść! jak łatwo oszukać! Któż z otaczających mię zdaleka czy zbliska zrozumiał, dla czego odziałam się w pancerz pogodnej i nieprzystępnej dumy, a mowę uzbroiłam w pociski mają-