Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/328

Ta strona została uwierzytelniona.

się wprawiłaś sztucznie, przeminie i wrócisz do najlepszego stanu zdrowia w jakim być możesz...
To rzekłszy pocałował rękę Anastazji, i opuścił pokój.
Anastazja wydała okrzyk, w którym były razem zdziwienie, radość i żal.
— Więc on dla mnie opuści! zawołała; więc wyjedziemy razem, i będę mogła jeszcze być z nim, widzieć go, słyszeć głos jego! O dobry, zacny mój August!
Egoizm i instynkt zachowawczy zwyciężyły postanowienie słabej kobiety o burzliwej duszy; opadła na poduszki zmęczona i słaba, ale znać było że radośne wzruszenie wlewało nowe życie w jej schorzałe ciało.
August wszedł do pierwszego pokoju swego mieszkania, blady i smutny ale spokojny, i skierował się ku drzwiom do wyjścia na miasto — gdy nagle zatrzymał się bo zobaczył gościa, który siedząc na kanapie, i przeglądając niedbale książkę, wyraźnie oczekiwał na niego.
Gościem tym był pan Edward Gaczycki. Odwiedział on niekiedy lubo rzadko Augusta, a kiedykolwiek się spotykali, byli z sobą w uprzejmych, niemal przyjaznych stosunkach.
Powitali się więc serdecznie. Przy powitaniu tem uwagi Augusta ujść nie mogło, że tak obojętna zwykle twarz bogatego pana, powleczona była chmurą, a w oczach jego zimnych i bladych malował się odcień niepokoju.
— Przyszedłem dziś do pana, rzekł Gaczycki, po kilku chwilach potocznej rozmowy, z interesem a raczej z propozycją...