Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/367

Ta strona została uwierzytelniona.

chodziła nigdy na ulicę ani nawet do kościoła bez małżonka swego, którego kochała tak czule, że nigdy z dłoni swej nie wypuszczała jego ręki, i o miłości swej dla niego dosyć nagadać się nie mogła. Była to istota z myślą, sercem, przeszłością i teraźniejszością tak skromnemi, jak rumieniec dziewczyny młodej, pierwszy raz na bal wchodzącej.
„Trzecią gwiazdą cnoty na firmamencie miasta Hio była pani Ru, co z chińskiego na nasz język tłumaczy się przez: „Pobożność.“ Najstarsza ze swych siostr w duchu i cnocie, miała czas przekonać się o znikomości i marności rzeczy ziemskich; to też całą myśl swą i serce ku niebieskim rzeczom zwróciła, i była tak pobożną jak stu Mandarynów razem wziętych. Na piersi nosiła wiecznie obraz wielkiego Lamy, codziennie własną ręką paliła w świątyni sto pozłacanych papierków, a jałmużny sypały się z rąk jej jak manna niebieska. Każde słowo wypływało z jej ust słodkie jak kropla miodu, a ciężkie westchnienia nad grzechami bliźnich, podnosiły co chwilę pierś jej pobożną.
„Mężczyzną, który cnotą swą mógł sam jeden w Hio dorównać tym trzem arcycnotliwym niewiastom, był pan Hu, co po chińsku znaczy „Surowość.“ Był on też niezmiernie surowym, tak dla siebie, jak dla innych; moralność publiczna miała w nim Cerbera, który dałby się raczej zasiekać, niżby pozwolił aby ją ktokolwiek w przytomności jego uszczypnął. Dbał też przedewszystkiem o to, aby dom jego był świętym tej moralności przybyt-