kiem, i nie wpuszczał doń nikogo, czyjeby stopy zaczepiły choćby tylko o grunt niecnotliwego sąsiada.
„Sinono-kami podziwiał te cztery wielkie cnoty z całego serca, i gotów był w każdej chwili pochylić przed każdą z nich głowę, i wyrzec z pokorą: panie, albo pani, nie jestem godzien rozwiązać rzemyka, i t. d.
„Nie powiedział tego ni razu, jedynie z tej przyczyny, że jako Japończyk nie zwykł był posługiwać się formułami wyjętemi z Ewangelji.
„Aliści dnia pewnego, zbudowany i pokorny siedział on obok pani Fu słuchając z uwielbieniem szlachetnej jej mowy o obowiązkach ciążących na osobie, która siedzi u wierzchołka drabiny społecznej i... nagle jakoś, niechący, spojrzał w jej oczy. Spojrzał i osłupiał! Z wielkich pięknych oczu pani Fu strzeliło kilka promyków bladawych, skośnych jakichś, ostrych; zawirowały w przestrzeni jak garść drobnych szatanków, i zniknęło wnet w zmąconej nagle źrenicy. Odszedł na stronę zdumiony Kami, i dumał. A gdy już długo dumał, rzekł do jednego ze swych dobrych przyjaciół pocichu na ucho: — Widzi mi się, że ta kobieta popełnia jakąś nikczemność! — Przyjaciel odwrócił się od niego jak piorunem rażony, i zawołał: — Oszalałeś chyba! wszak to wcielona duma szlachetna!
„Sinono-kami pokiwał głową jak człowiek który wątpi o czemś; ale już więcej nikomu nie udzielił swej uwagi.
„Innym razem przypatrywał się z rozkoszą pani Lu, lubując się jej skromnością i miłością małżeńską. Nagle
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/368
Ta strona została uwierzytelniona.