Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/370

Ta strona została uwierzytelniona.

cego także przyjaciela. — Przyjacielu mój! zawołał, już to ten z pewnością głupi! — Sza! odpowiedział przyjaciel, palec do ust przykładając, szanujmy go bo to człowiek cnotliwy! — Uf! jęknął Sinono, poziewając raz jeszcze — jakaż u niego nudna cnota!..
„Powoli, uwagę Sinona-kami zaczęły zwracać pewne rzeczy, które się mu dość dziwnemi wydawały. I tak naprzykład spostrzegał, że pewien Kyang, bogaty mieszkaniec Hio, ze szczególnym jakimś wyrazem patrzył często na panią Fu. Zrazu litość zdjęła Sinona. — Biedny Kyang, myślał sobie, on kocha tę kobietę! Ale gdy pilnie i badawczo popatrzył na wyraz jego oczu, powiedział sobie: — Nie, on jej nie kocha, ale... znajduje ją piękną!... Uśmiechnął się Sinono, bo bladawe promyki, które wylatywały niekiedy ze źrenic pani Fu i wirowały w przestrzeni jak garść szatanków, stały się dlań zrozumialsze. Zauważył, że ciskane w przestrzeń pięknemi oczami cnotliwej kobiety, wpadały one zwykle w same oczy Kyanga.
„Cóś dziwnego także zachodziło między tym Kyangiem a panią Lu. Ile razy wchodził on niespodzianie do towarzystwa w którem się ona znajdowała, drżenie przebiegało muskuły jej twarzy, i patrzący na nią Kami był pewnym, że w tej właśnie chwili jawi się przed nią jakieś brzydkie widmo z przeszłości.
„Zauważył także Sinono, że nikt nigdy nie widział męża pani Ru, chociaż go miała, ani jej dzieci, choć była matką licznej rodziny; że nikt nigdy nie był w jej mieszkaniu, bo nigdy nie zapraszała nikogo; i że ile razy