Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/372

Ta strona została uwierzytelniona.

„Pewnego razu, dobra stara niewiasta wezwała Sinona aby przyszedł do niej; a gdy przyszedł, rzekła doń: Oto odkrywam przed tobą tajemnicę. Dziewczę małe które wychowuję nie jest moją wnuczką, ale dzieckiem nieznanych rodziców, porzuconem pewnej letniej nocy przy świetle gwiazd złotych, pod oknem mego pokoju. Kami zadziwił się, a niewiasta podała mu kartkę grubego papieru, zapisanego niewyraźnie drżącą i spracowaną ręką, mówiąc: — Czytaj! — Sinono przeczytał, a niewiasta rzekła: — Pójdź zemną i bądź świadkiem tego co powie kobieta która kartkę tę napisała. Poszli więc i oboje wedle wskazówek udzielonych w kartce, przybyli na ciasny i brudny zaułek miasta Hio, i weszli do ciasnej i brudnej izdebki, w której kącie na nędznym barłogu leżała chora, umierająca prawie kobieta. Usiedli przy niej mówiąc jej słowa pociechy i litości; a gdy skończyli mówić, chora kobieta zaczęła następną opowieść. W okolicach Hio, przed dziesięciu przeszło laty, mieszkał pewien niemłody już właściciel ziemski, z córką swą jedynaczką. Była to dziewczyna młoda, dość ładna, niezmiernie żywa, płocha, próżna, a nigdy niczem nie zajęta. Całe godziny trawiła przed zwierciadłem, a resztę czasu przepędzała na wyglądaniu gości, siedząc u okna z założonemi rękami. Matki oddawna nie miała, a ojciec stary i zajęty gospodarstwem mało na nią zwracał uwagi; była więc pozostawiona zupełnie samej sobie. Pewnego razu, gdy z utrefionemi starannie włosami siedziała wedle zwyczaju swego u okna, wyglądając gości, przyjechał pe-