wien młodzieniec, syn sąsiada, bogaty, przystojny, światowy, a za jedyny cel życia mający przyjemne przepędzanie czasu. Dziewczynie zapłonęły oczy, gdy spójrzała na młodego sąsiada; on spójrzawszy na nią uśmiechnął się, jak człowiek który znajduje piękne cacko i schyla się aby je podnieść dla chwilowej zabawy. Od tego czasu młody sąsiad coraz częściej przyjeżdżał, a dziewczynie coraz żywiej płonęły oczy, coraz dłużej przesiadywała przed zwierciadłem i w snach zaczęła często wymawiać imię młodzieńca. Spostrzegła to wszystko i usłyszała stara sługa jej matki, wierna, poczciwa, a zwyczajem starych sług niezmiernie kochająca swą panienkę, którą na własnem wyhodowała ręku. Smutno jej się zrobiło i straszno, i zaczęła mówić dziewczynie o płonących oczach. Ostrożnie dziecko, ostrożnie! młody sąsiad nie ożeni się z tobą, bo nie jesteś ani tak światową ani tak bogatą jak on; pobawi się tobą tylko i porzuci! Dziewczyna nie słuchała, coraz więcej rozkochana w przystojnym i bogatym młodzieńcu. Gdy przyjeżdżał, odbywali we dwoje długie przechadzki sam na sam; a idąc ręka w ręku, rozmawiali z sobą po cichu, niekiedy ustami, częściej oczami, które u obojga płonęły coraz ogniściej. Nagle młoda dziewczyna posmutniała, zbladła, śmiertelna trwoga i rozpacz rozlały się na jej twarzy, aż dnia pewnego przyszła do starej sługi drżąca cała, rozpłakana, i tuląc się do niej jak ptaszyna zraniona, szepnęła ze łzami i drżeniem: Stara piastunko mego dzieciństwa, ratuj mnie! jestem zgubiona! Potem dłu-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/373
Ta strona została uwierzytelniona.