Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/379

Ta strona została uwierzytelniona.

rzał na okno gabinetu pani Fu; błyszczało ono mgławem światełkiem, podobnem do bladawych i skośnych błysków jakie miały jej oczy. Sinono między tem oknem o zamglonem świetle, a ciemną postacią przesuwającą się zcicha i ostrożnie pod murami domostw, ujrzał rozciągniętą nić która je łączyła i błyszczała śród ciemności fosforycznym blaskiem żółtych błyskawic... I zdarzyło się jeszcze dnia pewnego, że Sinono, mając pewną sprawę do załatwienia z najlepszym w mieście Hio tapicerem, wszedł do pracowni tego rzemieślnika, i zobaczył świeżutkie, tylko co wykończone, piękne i kosztowne sprzęty przeznaczone do ubrania obszernego salonu. Jako znawca i amator wszelkich pięknych rzeczy, Sinono oglądał je z uwagą, gdy tapicer odezwał się wcale nie pytany: „Sprzęty te zamówił u mnie pan Kyang.“ Sinonowi wydało się to zupełnie naturalnem, bo wiedział że Kyang posiadał na wsi obszerne i wykwintne mieszkanie; ale w parę dni potem, zaproszony znów przez panię Fu, przyszedł do niej, i w salonie jej zobaczył te same sprzęty, które widział u tapicera zamówione przez pana Kyang. Tym razem jednak Sinono już się nie zdumiał, bo dawno już widział szlachetną dumę i wyniosłą cnotę pani Fu lecącą przed jego oczami w ciemną przepaść. Ale, jako człowiek dobrego serca, myślał sobie: może ta kobieta usprawiedliwienie swe posiada w szczerej miłości którą czuje dla Kyanga?
Zaledwie to pomyślał, aliści pani Fu takie rzuciła na niego wejrzenie, tak rajsko zaczęła się do niego uśmie-