chać, taką doń sentymentów pełną palnęła przemowę, że ujrzał jak na dłoni, iż gdyby tylko tego zażądał, mógłby z takiem jak i pan Kyang powodzeniem złożyć u jej stóp swe serce, i... W tem miejscu autor z którego czerpię tę historję przerywa sobie, i odzywa się do czytelników swych w te słowa: „Przez wzgląd na niewinne oczy młodych dziewic i niepokalanych niewiast, które upadną na karty mojej książki, wstrzymam się, mili czytelnicy moi, od głębszego wprowadzenia was w tajniki szlachetnej dumy i wyniosłej cnoty pani Fu. Kto z was pojął tę kobietę, niech mu to służy nadal za przestrogę, aby zbytnio nie ufał szlachetnym dumom i wyniosłym cnotom, kiedy widoczną w nich ujrzy skłonność do publicznej i głośnej demonstracji swej wielkości. Kto zaś z was nie zrozumiał mego opowiadania, temu winszuję z całego serca, i życzę, aby na drodze jego nigdy nie stanęła istota, coby je jasnem mu uczyniła. Tymczasem, niech wam, mili czytelnicy, starczy to objaśnienie, że pan Kyang nudził się, i wynajdywał środki przyjemnego przepędzania czasu, a pani Fu lubiła klejnoty, koronki i bogate sprzęty, a posiadała dobra wielce odłużone, i nie dające jej dostatecznych środków ku godnemu utrzymaniu wysokiego jej w świecie położenia.“
Tu umilkł na chwilę pan Gaczycki, i nie patrzył na nikogo — bo trzymał wzrok spuszczony na łańcuch swego zegarka, którym bawił się niedbale. Nie patrzył na nikogo — lecz spojrzenia wszystkich zebranych w salonie osób zbiegły się i utkwiły w jednym punkcie, a punktem tym
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/380
Ta strona została uwierzytelniona.