była pani Olimpja. Milczenie ogólne i głębokie panowało w salonie; tylko zdawało sie, że w przestrzeni promienie kilkudziesięciu par oczów drgają, migocą, i jak grad sypią się na głowy dumnej i szlachetnej pani.
Pani Olimpja była śmiertelnie blada, ale oprócz bladości tej, żadna w niej nie zaszła zmiana. Głowę trzymała podniesioną wysoko, a twarz jej wydawała się ukutą z marmuru. Ani jeden muskuł w niej nie drgnął, ani razu nie zadrżała powieka. Z wyniosłą dumą i pogodą czoła patrzyła wokoło, i uśmiechała się z wyrazem, który mówił: „Cóż za pocieszne historje opowiada nam ten człowiek.“
Gaczycki bawił się czas jakiś brelokami swego zegarka, potem podniósł wzrok, powiódł spojrzeniem po obecnych, a widząc powszechną uwagę zwróconą na siebie, zaczął mówić dalej:
— Autor historji którą mam zaszczyt opowiadać państwu, opisuje dalej, jakim sposobem Sinono-kami, posiadacz tajemnic pani Fu i pani Lu, posiadł jeszcze klucz, za pomocą którego odgadł życie domowe i głąb serca pobożnej i miłosiernej pani Ru. Są to szczegóły dość rozwlekłe, oszczędzę je więc państwu, i ograniczę się na powiedzeniu, że pan Sinono dowiedział się i przekonał, że pani Ru była najgorszą matką i żoną, że mąż jej z rozpaczy wpadł w straszny nałóg pijaństwa, że dzieci jej marły z głodu, i zostawały w najzupełniejszem opuszczeniu; że nareszczie miała ona szczególniejsze zamiłowanie w różnieniu małżeństw, i obdzieraniu ze sławy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/381
Ta strona została uwierzytelniona.