Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/385

Ta strona została uwierzytelniona.

wiem znaleźli jednego ofiarnego kozła więcej, którego mogli w całopalenie złożyć na ołtarzu własnej wielkości. Cztery największe cnoty uczuły się porwanemi w siódme niebo. I jakże mogło być inaczej? wszak oto spotykała je sposobność zajaśnić najżywszem światłem obok cienia, który się w ich pobliżu tworzył; oto znajdowały przedmiot, na który mogły wylać całą żółć zgromadzoną we wrzodach pokrywających ich własne dusze; oto mogły pochwycić w szpony ofiarę i rozszarpać ją, aby ze szma jej sławy i serca potworzyć zasłony ku okryciu własnych grzechów.
Okrzyczeli więc młodą i czystą dziewicę za potwora niemoralności i występku; zbrukali ustami i pogardliwym śmiechem uczucie jej, które wykluwało się dopiero z młodego serca, samo siebie jeszcze nie znając; wyrzucili ją ze swego koła, niby jawnogrzesznicę; okryli ją obelgą i wzgardą; rzucili w jej pierś gorzkie uczucie upokorzenia i żalu do ludzi. A to wszystko uczynili będąc przekonanymi w gruncie, że dopełniają niesprawiedliwości; uczynili to nie przez dbałość o prawa społeczne, któremi w tajni pomiatali sami, nie przez miłość dla czystości obyczajów, z której śmieli się między czterema ścianami swoich pokojów; ale dla tego, aby wzrosnąć obok istoty poniżonej, wyglądać biało jak śnieg; obok zbrukanej, raz jeszcze na widok publiczny wykazać swą cześć dla cnoty, a wstręt do występku; zemścić się na istocie niewinnej, za własne przewinienia.