siedziało nieruchome, milczące, wpatrzone w niego, niby zaklęte tajemniczą ciemnością historji którą opowiedział. Tak było kilkanaście sekund; ale powoli czoło Gaczyckiego rozpogodziło się, surowość zniknęła z ust jego, w oczach pojawił się nieledwie rzewny wyraz, i zaczął znowu mówić głosem łagodnym, w którym dźwięczał daleki oddźwięk smutku.
— Jeżeli kiedy piękna, dobra i myśląca Li-ka wyciągnie do Sinona rękę swą aby ją poprowadził po drogach życia, on przyciśnie dłoń jej do serca swego ze czcią i miłością, i utuli ją na swej piersi, i ramieniem swem osłoni jej głowę od wszelkich pocisków ziemskich. Wtedy ona zostanie żoną jego, podzieli z nim imię zacne i nigdy niczem nie splamione, zamieszka w bogatym jego pałacu, i będzie miała złota, ile go sama zażąda. Wtedy ci co nią dziś wzgardzili, pokłonią się jej z pokorą; ci co ją spotwarzali, śpiewać będą na jej cześć hymny; ci którzy rękę cofali przed nią, poczują się szczęśliwymi, jeśli ona kiedy zechce im swoją podać. A to wszystko nie dla tego się stanie, że będzie ona niewiastą zacną i rozumną, ale dla tego że będzie posiadała miljony. Bo dla cnotliwych takich o jakich mówi opowieść moja, najwyższą cnotą jest złoto; bo nikt nie jest tak skłonny do uderzenia czołem przed cielcem złotym jak cnotliwi tego kalibru. Temi słowami autor z którego opowiadanie me czerpałem kończy historją pobytu Sinona-kami w mieście Hio.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/387
Ta strona została uwierzytelniona.