Śród takich cnotliwych, ludzie wielcy pracą, poświęceniem, miłością, wdziękami, rozumem — znajdują się niby zamknięci w fortecy, której ściany zapisane są od góry do dołu prawidłami najsurowszej moralności. Prawidła te przepisują porę dnia w której wolno lub niewolno ukazywać się na ulicy, towarzystwo z którem wolno lub niewolno przestawać, osoby które wolno lub niewolno kochać, barwy sukien i formy kapeluszów których wolno lub niewolno używać. A główną zasadą prawideł tych są słowa: „róbcie wszyscy jak my robiemy, idźcie na prawo, gdy my tak idziemy, postępujcie na lewo jeśli my tam postępujem, spuszczajcie oczy kiedy my je spuszczamy, kochajcie tych których my miłujemy, nienawidźcie każdego kogo nam podoba się nielubić! Jednej tylko wystrzegajcie się rzeczy, tojest grzeszyć tak jak my grzeszymy, albo grzeszyć pragniemy a nie możemy, bo powalimy was o ziemię cnotliwemi językami, i ukamienujem książkami do nabożeństwa.
Zgodzicie się Państwo na to, że tacy cnotliwi są szarańczą, która obsiada niwę ludzkości i wyskubuje z niej najpiękniejsze ziarna; że takich cnotliwych musiało być bardzo wiele w grzesznej Sodomie, bo bez nich Sodoma Sodomąby się nie stała. Oni to są na świecie długouchemi a nie długonogiemi bocianami, które wysłuchują przez dziurki od klucza, wypatrują przez szpary okiennic; a gdy tylko posłyszą wdzięczny śpiew słowiczy albo lot orli zobaczą, to wraz słowika lub orła dziubią, skubią, szczypią, kolą, ranią, czyniąc to w imię cnoty, przez miłość
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/391
Ta strona została uwierzytelniona.