Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/400

Ta strona została uwierzytelniona.

dowanemi i malowniczo rozsianemi domami. O wiorstę odległości wznoszą się grube i wysokie mury obszernej jakiejś fabryki, a około niej mrowią się ludzie, i rozlega się turkot a stuk mnogich machin. Niedaleko fabryki ciągną się niższe od niej ale wielkie budowy, niby szpitale jakieś lub szkoły; a na najwyższem wzgórzu bieleje duży murowany kościół, i kilka wyniosłych marmurowych grobowców strzela w obłoki złoconemi krzyżami.
Gdzie spojrzeć wokoło dworu tego widoczne zobaczyć można oznaki ładu, dostatku, pracy, przemysłu, czyjejś rozumnej a dobroczynnej zapobiegliwości. Piękna natura połączyła się tam z pracowitą ręką i wyższą myślą człowieczą, a współka ta utworzyła światek malowniczy, zamożny, widocznie przemyślny, w którym swobodnie oddychała pierś każda, i każdy umysł znajdywał przedmioty na których mógł zatrzymać się z pożytkiem i upodobaniem.
Niedaleko pałacu, tuż naprzeciw parku który go otaczał, bieleją obszerne murowane budowy stacji pocztowej, a przed nią od czasu do czadu zatrzymuje się i dźwięczy dzwonek podróżnych — jeszcze jeden odgłos życia i ruchu wlewając w ożywione i zaludnione miejsce.
Dzień majowy miał się ku schyłkowi, słońce zatoczyło się już za wzgórza zamykające widnokręg, a zbliżała się ta najpiękniejsza letnich dni pora, gdy nadchodzący wieczór walczy z ostatniemi brzaskami znikającego dnia, a świat okrywa się tajemniczym półcieniem, śród którego z ostatnim świegotem usypiają utulone w gałęziach ptaki, a drzewa i rośliny zdają się zapadać w marzenie wy-