Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

Syrgid, ten Scyta, w pielęgnowaniu i dosiadaniu koni niezrównany, powierzonego mu nizejskiego rumaka tak blizko ku pojącym się dromaderom przyprowadził, że ten, zapach ich uczuwszy, z rąk mu się wyrwał, do sadu oliwnego wpadł i tam wśród latorośli wielkie spustoszenie sprawiwszy, o śpiżowego lwa łbem uderzył, upadł i skonał...
— Na własne oczy moje wypadek ten widziałam i żałosny jęk padającego zwierzęcia jeszcze świdruje mi w uszach, a gniew przeciwko Scytyjczykowi zwiększa! — zrywając się z siedzenia, zawołała Gorgo.
Idantyrs zaś, ciągle w klęczącej postawie, mówił:
— Całą prawdę wyznałem ci, o, panie! niechże sprawiedliwa twoja zemsta nie spada na mnie, lecz srogą chłostą niech dotknie bezpośredniego sprawcę nieszczęścia, Scytę Syrgida!...
Ten, o którym mówiono, z założonemi na tył i grubym sznurem skrępowanemi ramiony, stał jak wysmukła topola, prosty i nieruchomy, otaczających go Traków, pleczystych i grubonogich przerastając niemal o głowę, włosami jak len jasnemi okrytą. Nad brzegami rzeki Hypanisu, którą późniejsze wieki Bugiem nazwały, pod-