Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

— Idantyrs!
Fenicyanin, na znak godności swojej, w czerwoną, złotem haftowaną suknię ubrany, porwał się z klęczek i natomiast zgiął się aż do ziemi nizkim ukłonem.
— Sługa twój słucha! Rozkazuj, o panie — wyszeptał.
Pytyon, na Scytę wskazując, rzekł:
— Zdrajcę ze wszelkich szat obnażonego i do drzewa przywiązanego ochłostać, a potem, uszy i nos mu obciąwszy, do tmolosowej kopalni odesłać.
Gorgo nagle rękoma klasnęła.
— Toż już rozochociłeś się, Pytyonie — zawołała — nie dość ci jednej męczarni, lecz wszystkie razem na tego człowieka chcesz zwalić! Ciekawam na co ci się przyda jego nos i uszy!
Przed chwilą od gniewu roziskrzone, a teraz przerażeniem zdjęte oczy błagalnie ku Pytyonowi wzniosła. Ale on ani patrzał na nią, ani może słów jej nie słyszał. Do Idantyrsa stanowczo wyrzekł:
— Powiedziałem.
W tej samej przecież chwili ujrzał Dilorama, który schylał się przed nim bardzo nizkim pokłonem.