— Gdy ją do przytomności umysłu i sił przywołasz, kiesę staterów ode mnie otrzymasz, jak zawsze...
Gorgo jednak, pomimo nierównego bicia swego serca i częstych omdleń, nigdy nie chorowała długo, tem mniej, gdy wiele do czynienia miała. Ruch i zachód były żywiołami, do których tak przywykła, że zasmucona, czy wesoła, zdrowa czy chora, istnieć bez nich nie mogła. Więc gdy Chileas, z pomocą niewolnic, wełną umoczoną w winie i cieczy z mastykowego drzewa dobywanej, członki jej otarł, wargi i nozdrza tłuszczem łabędzim zmieszanym z cynamonem, pieprzem i kassyą pomazał, a w ten sposób otrzeźwionej wlał w usta trochę wina z hyzopem i tęgiego bulionu z koguta, żwawo choć trochę chwiejnie porwała się na nogi i wnet o Dilorama: gdzie jest i jak z nim w końcu postąpił Pytyon, dopytywać się zaczęła. Pomyślnemi w tym względzie doniesieniami uspokojona, uprzejmie Jończykowi za podjęte około niej starania podziękowała, a śmiech Labdy i Melissy, które dotąd jeszcze stroić się i przestrajać nie przestały, usłyszawszy, z żywem na ustach napomnieniem do nich pobiegła. Drogę jej zaszedł troszczący się o nią Pytyon.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.