rzeczy... Jednak nie dlatego tylko Pytyona rozumnym zwano, że jak nikt inny bogactwa zgromadzać umiał, lecz i dlatego jeszcze, co o bogactwie mniemał i mówił. Gdy pośród jednego z wielkich rynków miejskich, w Sardes, Celanei lub Abydos, na grzbiecie swego starego, ulubionego wielbląda Mosza siedząc, do otaczających go tłumów o znaczeniu, pożytkach i potędze bogactwa przemawiał, ludzie rodów różnych i przybysze ze stron wszelakich słuchali go z zachwyceniem i zadowolnieniem takiem, że aż z ruchliwych ramion Greków jońskich zsuwały się fałdy chitonów i chlamid, czerwone czapki drżały na głowach Frygijczyków, nad czołami Medów, Baktryan i Asyryjczyków wykrzywiały się ciężkie tyary a Lidyjczycy, uradowani i dumni, na cześć mądrego współobywatela swego wydawali głośne okrzyki. Nie były to przecież mowy uczone, wspaniałe, ale raczej dobroduszne i wesołe, niemniej coś wyższego nad powszedniość, bo przez umysł mówcy wykształtowaną a w serce głęboko mu wrosłą zasadę głoszące. Ten starzec siwobrody, rumiany, niewysoki, krzepki, o siwych źrenicach, ogniście błyszczących pod pomarszczonem czołem i wznoszącą się nad niem tyarą z oplecionej perłami
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.