ludom greckim, ówcześni władzcy świata uczuwali jedną z tych wielkich nienawiści, któremi od czasu do czasu duch pychy wypala w łonie Ludzkości ogromne, krwawiące się rany. Nienawiścią tą i nadzieją zdobycia sobie nowych rajów bogactwa i rozkoszy zdjęci, szli oni naprzód ochotnie, mężnie, dumnie, z wiarą, że celu swego dopną, że zdepcą, zdobędą jak olbrzymy, podnoszący stopę dla zdeptania roju malutkich mrówek. Takiemi były, przodem niezmiernych wojsk Kserksesowych idące i jadące hufce czysto perskiego rodu, ale nie wiele ich było... Było ich bardzo niewiele w porównaniu z ciągnącemi za nimi tłumami, nawet tłuszczami.
Pierwsi po nich w godnościach państwowych, pierwsi też za nimi postępowali Medowie, z ubioru i zbroi do swych niedawno jeszcze niewolników, a dzisiaj panów podobni, lecz starsi, słabsi, z dawnych dostojeństw odarci, z pierwszego miejsca zepchnięci i, jakkolwiek dla starodawności sławy swej szanowani, niemniej upadek jej czujący tak w losach swoich zszarzałych jak w sercach upokorzonych.
Lecz za Medami, krwawem, zda się, morzem, rozlały się miedziane hełmy i tarcze Asyryjczyków, a nad nimi nieprzejrzane fale kopii
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.