ku dołowi były spuszczone, a za nimi tysiąc pieszych, z lasem kopii nad głowami, poprzedzało wóz z olśniewającem bogactwem przybrany, przez ośm koni niepokalanie białych ciągniony, a na którym nie siedział nikt, bo woźnica nawet, miejsca na nim zająć nie mając prawa, z błyszczącymi od drogich kamieni cuglami w dłoniach, pieszo, obok wyzłacanych i kunsztownie rzeźbionych kół jego postępował. Był to święty wóz Mitry, geniusza Ormuzdowego, który słońce prowadził po niebie, a którego wyobrażenia w postaci posągu, lub obrazu, jak wszelkich zmysłowych wyobrażeń bogów, mazdejska wiara wyznawcom swym tworzyć wzbraniała. Więc z kształtów i rysów żadnemu oku ludzkiemu nieznany, dobry geniusz Ormuzda, Mitra, obecnym być musiał przecież wszędzie, kędy jaśniało oblicze i skierowywały się kroki pierwszego z pośród jego wyznawców, ducha-słońca ziemi, tak jak on był duchem-słońcem nieba. Dla tego-to niezłomnego i gorliwie przez nadwornych magów głoszonego mniemania, że Mitra zawsze towarzyszy Kserksesowi, a obecnością swą udziela mu przymiotu niezwyciężoności i nigdy nieprzekwitającego szczęścia, wóz jemu poświęcony toczył się bezpośrednio przed wozem
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.