tyary ich i kassye puszyły się pękami piór strusich i dyamentowych, z pod bród spiętrzonych spływały na piersi łańcuchy złote, w uszach mieli świecące kolce, na palcach pierścienie z pieczęciami, rzniętymi w szafirach, onyksach, kornalinach, u dołu szat frendzle z pereł, na stopach obuwie z jaskrawymi hafty i wysoko do środka zakrzywionymi dziobami.
Już przodem pochodu idące hufce dosięgły Sardes i dokoła tego miasta wielką przestrzeń różnobarwnymi namiotami okrywały, gdy najbliżej królewskiego wozu jadący Mardoniusz, ręce złożył w ten sposób, aby ręka prawa znajdowała się w dłoni lewej, do piersi je przycisnął i, wzrok ku królowi wznosząc, przemówił:
— O, panie! Naczelnicząc wojskom ojca twego i twoim, wiele krajów i państw zwiedziłem, lecz nie widziałem miejsca tak pięknego, jak ta oto okolica Lidyi w pierwszym miesiącu kwiatów. Czy spostrzegasz, o królu, kasztanowe wzgórza, kwitnącemi drzewami okryte, a u stóp ich to wielkie domostwo, którego miedziane dachówki goreją jak roztopione złoto?
Brat królewski, Histaspes, rąk u piersi na znak pokory nie składał, ale owszem, wskazujący palec ku punktowi, na który Mardoniusz
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.