Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

bokiego ukorzenia czuł się bardzo dumnym. On, człowiek niegdyś podbitego i upokorzonego plemienia, prosty handlarz, żadnym głośnym czynem wojennym, ani dziełem mądrem nieodznaczony, to posiadł, tego doścignął, że króla Persów takimi dary ugaszczać mógł, które w nim, w tym najwyższym wyrazie potęgi ziemskiej, zachwyt i podziwienie budziły. Był więc także potężnym; dzięki posiadanemu bogactwu uczuł się tak potężnym, że bez zmrużenia powiek patrzał w twarze dworaków, którym z kolei i z pomocą synów kosztowne dary rozdawać zaczął. Były to pierścienie z pieczęciami w drogich kamieniach rzniętymi, laski z nagłówkami urabianymi w kształt lilii, lotosów, niewieścich i zwierzęcych głów, łańcuchy, kolce, kubki z drogich metali. Skarby te hojnie dokoła rozsypując, dobrze spostrzegał radość, jaką przez to sprawiał tak wielkim i wysoko wyniesionym mężom, że w zwykłym porządku rzeczy podobny mu człeczyna nie śmiałby nawet wznieść ku nim wzroku. Więc tak rozweselił się i taką wezbrał powagą, że podniesiona twarz jego nabrała promienistości słońca, a chód i ruchy — majestatu tryumfatora. Ciekawie oglądając wazę z lapis lazuli, przez