Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Wamika mu podaną, Mazistas do Mardoniusza przytłumionym głosem rzekł:
— Dobrym wydaje mi się ten człeczyna, ale bardzo głupim. Rozsypuje swoje skarby z taką uciechą, jak dziecko piasek...
Kosztowny łańcuch z lubością na piersi zawieszając, Mardoniusz odpowiedział:
— Co niemiara też złotego piasku Lidyjczycy ci z Paktolu swego wyławiają, i dlatego zamierzam panu naszemu nasunąć myśl, aby odtąd, bogactwo ich nareszcie poznawszy, daniny przez nich składane w dwójnasób powiększyć kazał.
Kiedy Pytyon i starsi jego synowie, od jednego do drugiego z królewskich ulubieńców przechodzili, Diloram, przed królewskim stryjem Artabanem nizko pochylając głowę i pas w Babilonie tkany, kubek w Atenach rzeźbiony, laskę ze srebrnym lotosem podając, wzruszonym, z głębi serca idącym głosem, przemówił:
— Zbawienie Ormuzda niech będzie z tobą, wierny sługo boga światła i dobra...
Artaban, widocznie u dworu potężnego synowca swego osamotniony, przenikliwie i ze zdziwieniem wpatrzył się w twarz młodego Lidyjczyka.