Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

— Byłżebyś wyznawcą świętej Ormuzdowej wiary, młodzieńcze? — zapytał — a w takim razie u jakich źródeł zaczerpnąć jej mogłeś na tych krańcach Azyi, które cześć oddają Cybeli i Atysowi, Astarcie i Adonisowi?
— W Hipajpie byłem, a tam, ucząc się wielkich prawd przez Zoroastra ogłoszonych światu, uczyłem się także poważać i kochać ciebie, panie, który, na wyżynach świata postawiony, bronisz uciśnionych i śmiało opierasz się wielkim. I królowi odradzałeś także wojną napastować Greków, o, ty dobry, ty prawy, ty czysty!
Ognistym rumieńcem płonąc, z zatrwożeniem spuścił powieki, a po ustach Artabana, w siwej, spiętrzonej brodzie pomknął łagodny, pobłażliwy uśmiech. Młodzieniec ten w mowie swojej dotknął przedmiotów, o których mówić najdostojniejszym i najwyższym mężom tego państwa zaledwie było wolno. Jednak Diloram ciekawość i przyjaźń snadź w nim obudził i nie chciał go od boku swego oddalać.
— Pragnąłbym być w Hipajpie — zaczął — bo w takich tylko samotnych i od świetności stolic oddalonych miejscach święta wiara Ormuzda zachować się mogła w całej swojej czy-