nicy. Czatować im tylko na wroga i w sprężystych ramionach łuki wyprężać!...
Ale słów tych Kserkses nie słyszał, albo słyszeć nie chciał. Wskazujący palec, w pół okryty pieczęcią pierścienia, podniósł nieco i wyciągnął w stronę rozmawiającego z Artabanem Dilorama.
— A czemże to chłopię trudni się w królestwie twojem, Lidyjczyku? Pięknem jest, ale ma pozór dziewicy przebranej za młodzieńca, i przez to ciekawość moją budzi.
Pytyon struchlał; we wpółotwartych ustach język jego nabrał twardości drewna. Ze też zawsze ten dzieciak sprzeciwiać się mu i w srogie troski wprawiać go musi! Wszak usilnie nauczał synów, że o łaskę królewskiego stryja dbać nie powinni, ale raczej zjednywać sobie tych, którzy posiedli ufność i przyjaźń pana świata! Tak też czynili inni; ten zaś, najmniej lubionemu, temu, który tylko dla płynącej w nim krwi Daryuszowej żywym dotąd pozostawał, największą miłość i cześć okazywał. Odrazu przeniknął Pytyon, że nie powierzchowność Dilorama, lecz długa jego rozmowa z Artabanem, wśród której miał pozór zachwyconego ucznia, zwróciły uwagę króla. Jąkając się, żartować i śmiać się usiłując, mówić zaczął:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.