Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

mirtowych krzewów, w której cieniu, trwogą czy zawstydzeniem ku sobie przybliżone, stały trzy piękne niewiasty. Każda z nich na inny wcale sposób była piękną, i to właśnie sprawiało, że tworzyły grupę zaciekawiającą i ponętną. Słusznie przedtem jeszcze Histaspes nazwał był Labdę niewiastą podobną do węża. Suknię miała taką mieniącą się i połyskliwą jak skóra tego płazu, a z pod dyamentowej żmii, po kilkakroć opasującej jej głowę, krucze i połyskliwe włosy, w mnóstwo tasiem uplecione, wężowymi skręty wiły się aż do jej kolan. Zasłonę z lekkiej jak mgła materyi, którą powinna była twarz swą osłonić, na plecy i ramiona odrzuciła, gibką kibić naprzód nieco pochylając, błyskała ku perskim mężom ogniami wejrzeń, uśmiechów, kolców aż po ramiona długich obręczy, opasujących jej śniade ramiona i szyję. Zupełnie inna natura niewieścia objawiała się w Toraksowej żonie, Anteli. Wyniosła i silna, jak przezroczystą mgłą owiana zasłoną, która, z pod dyademu aż do skraju sukni spływając, oblicze jej przysłaniała, stała w pokoju i powadze kobiety, która o niczyje wejrzenie i hołdy nie żebrze, bo w uczuciach swych nasyconą a z przeznaczeń zadowoloną się czuje. Czyniło to ją podobną do posągu