Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

Potem, z za zieleni kasztanowego gaju, powoli wypływać i na równinie, ku wzgórzu Cybeli wydłużać się zaczął orszak ogromny, porównać się dający tylko ze snem, w fantazyi pijanego olbrzyma powstałym. Wyśniła go też i o każdym rozkwicie wiosny na ziemię sprowadzała fantazya pijanego odrodzoną naturą Wschodu. Była to procesya korybantów, korybantek i mnogiego ludu, przybywająca z Sardes z czcią i ofiarami, ku wielkiej bogini natury, Cybeli.
Pierwsi postępowali żołnierze w pancerzach i z długiemi kopiami, albo lancami; potem, myśliwi, w wysoko u pasów podniesionych sukniach, w rękach dzierżący oszczepy i krzywe noże, ptasznicy siecie, rybacy wędy, rolnicy kosy, handlarze wagi niosący; bogacze młodzi w złocistych sandałach i jedwabnych sukniach, z włosami niewieścio utrefionymi na głowach, z krokiem tak chwiejnym, zalotnym jakby przed chwilą amforę z winem od warg odjęli, albo z posłania miłości powstali. Nie tylko przecież ludzie, ale i zwierzęta hołd swój źródłu powszechnego życia składać były powinny. To też w odkrytych lektykach spokojnie i nawet z niejaką dumą siedzące, niesiono tam niedźwiedzie, prowadzono małpy w czerwone czapki frygijskie przybrane,