Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

osły, którym powiewne przypięto skrzydła, kozły niepokalanej białości z wyzłoconymi rogami, dromedary, których grzbiety, bogatemi kapami okryte, jak góry wzbijały się nad wszystko; w kunsztownych klatkach siedzące gołębie łagodne, papugi barwiste, pawie w pysznej ozdobie swych rozpuszczonych wachlarzów. Do koła owych maszkar i bestyi, niewiasty biało ubrane, z wieńcami kwiatów na głowach, kwiaty siały pod stopy tłumów różnych płci i stanów, których pochodnie mnóstwem płomienistych i krwawych punktów zaświeciły w złotej światłości słonecznej. Tu także połyskiwały mosiężne lub srebrne trąby, cymbały i sistry grajków, a długie flety od ust ludzkich wzbijające się w powietrze, wydawały się czarodziejskimi dziobami, z których wychodziły i coraz śpieszniej, ostrzej, szaleniej przestrzeń przeszywały nuty czczącego naturę śpiewu. To, co następowało później, niezrozumiałą zagadką wydawać się musiało każdemu niewtajemniczonemu oku. Wielki chór niewiast, białemi zasłonami od głów do stóp okrytych, na plecach niósł metalowe zwierciadła, w których słońce zapalało oślepiające ogniska blasków. Były to kapłanki Cybeli, a w zwierciadłach, okrywających ich plecy, po wielekroć miał się