Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

gły najczulsze dłonie dziewic. Oby rolnikom naszym przyjaznemi były chmury, żeglarzom wiatry, rybakom i ptasznikom fale i powietrze. Obyśmy przez ciebie wysłuchanymi zostali, bóstwo wysokie, wieczne źródło życia, karmicielko uwielbiona, prządko, która z wrzeciona swego wysnuwasz czasy! Niech się tak stanie!
Zaledwie kapłan mówić przestał, na wzgórzu Cybeli stało się coś takiego, jakby nagle pękła pokrywa zapierająca gwałtownie wzburzony, potężny żywioł. Tłum okrywający święte wzgórze wybuchnął wesołością niezmierną, szaloną, bez granic. Kotły, trąby, cymbały i flety uderzyły w pieśń bez miary i oddechu; pochodnie, siejąc powietrzne pożary, w dziwnych ucieczkach i pogoniach rozbiegały się w różne strony; widać było ludzi w śmiertelnym, zda się, śmiechu tarzających się po trawach i takich, którzy padali sobie wzajem w ramiona, albo ogniste potoki wina, z amfor lub dzbanów toczyli sobie w gardła, lub w kasztanowe cienie unosili białe i dobrowolnie, bo miękko w objęciach ich zwisające, postacie niewieście. Owdzie, do koła drzew najgrubszych, kobiety w bieli, związawszy się rękoma, zataczały taniec, który rozwiewał ich włosy a kibicie wyginał w lu-